W środowy wieczór stało się jasne, że w finale Ligi Mistrzów 2021/2022 zmierzą się Real Madryt oraz Liverpool. Będzie to szósty mecz o najcenniejsze trofeum w Europie pomiędzy drużynami z Hiszpanii i Anglii. Historia stoi po stronie tych pierwszych.
Emocje po dwóch pierwszych ćwierćfinałach Ligi Mistrzów jeszcze nie opadły, ale nie ma na co czekać. Czas na kolejną porcję piłkarskich wrażeń. W Madrycie Atletico zagra z Manchesterem City i spróbuje odrobić stratę jednej bramki. Atletico Madryt - Manchester City. Historia lubi się powtarzać Starcie Atletico z City od początku było zapowiadane jako potyczka trenerskich geniuszy. Z jednej strony Diego Simeone, z drugiej Pep Guardiola. Trudno stwierdzić kto kogo przechytrzył w pierwszym spotkaniu. To drużyna Guardioli wygrała 1:0 i przed rewanżem jest w lepszej sytuacji. Więcej mówiło się jednak o planie Simeone, który ustawił drużynę nadzwyczaj defensywnie. Do tego stopnia, że jego piłkarze nie oddali nawet strzału na bramkę przeciwnika. Oczywiście plan argentyńskiego szkoleniowca ,,Los Colchoneros” musi posiadać swoją drugą część, przygotowaną z myślą o rewanżu. W nim Atletico nie może ograniczyć się tylko do szczelnej defensywy, bo nawet zachowanie czystego konta może zdać się na nic. Konieczne z ich punktu widzenia jest wykazanie się skutecznością z drugiej strony boiska. Poruszając ten wątek, trzeba się cofnąć o sześć lat. Wówczas Atletico Simeone rywalizowało w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium Guardioli. To Bawarczycy w obydwu meczach mieli przygniatającą przewagę w posiadaniu piłki, oddali łącznie ponad 50 strzałów, co przełożyło się też na większą liczbę strzałów celnych. Ale bramek obie drużyny zdobyły tyle samo (po dwie), a że Atletico strzeliło jedną z nich na wyjeździe, to właśnie zespół Simeone awansował do wielkiego finału. Atletico Madryt - Manchester City. Guardiola czeka ponad 10 lat W Guardioli na pewno pozostała zadra, bo na triumf w Lidze Mistrzów czeka już ponad dziesięć lat, a w edycji 2015/2016 był naprawdę blisko. Właściwie dopiero w zeszłym roku poprawił tamten rezultat, choć też nie na tyle by być w pełni usatysfakcjonowanym (porażka w finale). Przytoczone spotkanie z wiosny 2016 roku to też ostatnia potyczka między Guardiolą a Simeone. Teraz Manchester na pewno czuje krew. Przeciwnik został zraniony w pierwszym meczu i będzie musiał się otworzyć. Raheem Sterling i spółka tylko na to czekają. ,,Obywatele” są w świetnej formie i porażki przytrafiają się im od wielkiego dzwonu. W 2022 roku rozegrali dziesięć wyjazdowych spotkań, z czego osiem wygrali, a dwa zremisowali. W tym okresie Ateltico przegrało na własnym terenie z Levante czy Athletikiem Bilbao. Inny wymiar mają też wyniki z ostatniej kolejki ligowej. Obie drużyny zgubiły punkty, ale czym innym jest przegrać z walczącą o utrzymanie Majorką, a czym innym zremisować wyjazdowe starcie na szczycie z Liverpoolem. Aktualna forma niewątpliwie każe więc upatrywać faworyta w Anglikach. Ateltico Madryt - Manchester City. Odblokowany Jesus nie pomoże Sytuacja kadrowa obydwu zespołów jest niezła. Obaj szkoleniowcy będą musieli sobie jednak poradzić bez podstawowych środków obrońców. – Ruben Dias pojedzie z nami do Madrytu, ale czy zagra od początku? Nie, jest dla niego za wcześniej. Odbył raptem jedną sesją treningową po sześciu tygodniach przerwy – tak Pep Guardiola wypowiedział się na konferencji prasowej o jednym ze swoich kluczowych piłkarzy. Z kolei po stronie Atletico zabraknie doświadczonego Jose Marii Gimeneza, który gdyby tylko był zdrowy, na pewno pojawiły się w pierwszym składzie. Urugwajczyka zastąpi doświadczony Brazylijczyk Felipe, który w pierwszym meczu wystrzegał się większych błędów. Z powodu zawieszenia za kartki nie zobaczymy natomiast Gabriela Jesusa. Celownik snajpera z Manchesteru był w ostatnim czasie średnio nastawiony. W ostatnich czterech miesiącach zdobył ledwie dwie bramki. Jedną z nich jednak w niedzielę, w niezwykle ważnym starciu z Liverpoolem. Ateltico Madryt – Manchester City. Przewidywane składy Atletico Madryt (1-5-3-2): Oblak; Vrsaljiko, Savic, Felipe, Reinildo, Lodi; Llorente, Koke, Lemar; Griezmann, Felix Manchester City (1-4-3-3): Ederson; Walker, Stones, Laporte, Ake; Gundogan, Rodri, De Bruyne; Mahrez, Foden, Sterling Atletico Madryt – Manchester City. Typy bukmacherskie Betcris upatruje faworyta w gościach z Manchesteru. Zarówno w środowym spotkaniu (kurs: 1,81), jak i całym dwumeczu (1,10). Jak już jednak wspomnieliśmy niemoc Guardioli w Lidze Mistrzów trwa ponad dziesięć lat, a City nigdy tych rozgrywek nie wygrało. Gdyby tym razem mieli zatrzymać się na Atletico, zarobek dla odważnych graczy byłby niebagatelny. Kurs Betcrisa na awans Atletico to aż 7,10! Jeśli Atletico marzy o półfinale Ligi Mistrzów, musi zaatakować. Choć słyną z zupełnie czego innego, to potrafili w tym sezonie strzelić po dwa gole Liverpoolowi, Barcelonie czy Villarealowi. Jedną bramek na swoim stadionie strzelili też w 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi United. Kurs na to, że strzelą również w środowy wieczór wynosi w Betcrisie 1,57. Betcris umożliwia też postawie zakładów na faule. W pierwszym spotkaniu różnica była dość wyraźna. Atletico popełniło ich 13, City 8. To wyniki odpowiadające charakterystyce obydwu drużyn. Jeśli historia się powtórzy i znów gracze Atletico będą grać ostrzej. Betcris wypłaci nagrodę po kursie Można też zagrać z handicapem. -2,5 na Atletico to już kurs 2,05, a do różnicy z pierwszego meczu wciąż daleka droga. Atletico Madryt – Manchester City. Gdzie oglądać? Mecz Atletico Madryt – Manchester City rozpocznie się w środę 13 kwietnia o godzinie Transmisję z niego, podobnie jak ze wszystkich pozostałych meczów Ligi Mistrzów, przeprowadzi Polsat Sport Premium. Ponadto, spotkanie będzie można obejrzeć w TVP 1 i na stronie internetowej TVP Sport. Foto: Russell Hart / PressFocus Ateltico - Manchester City kursy, Atletico - Manchester City typy, Ateltico - Manchester City zakłady, liga mistrzów kursy, liga mistrzów typy Rodri został bohaterem Manchesteru City (fot. Getty Images) Manchester City po raz pierwszy w historii najlepszym klubem Europy! Po przeciętnym widowisku mistrzowie Anglii pokonali Inter Mediolan 1:0 (0:0), a Pep Guardiola dopiął swego i po latach niepowodzeń w końcu wygrał Ligę Mistrzów z klubem innym niż Barcelona.

Manchester City debiutował w Lidze Mistrzów w 2011 roku. Potem co sezon zdobywał prawo gry w tych rozgrywkach, ale zawsze kończył je z mniejszym lub większym rozczarowaniem. W poprzednich latach tylko raz doszedł do półfinału. Teraz nie zatrzymał się nawet tam i pierwszy raz wystąpi w finale LM i po raz drugi w finale europejskich pucharach. Poprzednio w decydującym starciu o trofeum The Citizens zmierzyli się z Górnikiem Zabrze w 1970 r. w Pucharze Zdobywców Pucharów. Teraz po 51 latach awans wywalczyli w niecodziennej scenerii – wokół boiska leżał śnieg. Starcie szejków Może pieniądze szczęścia nie dają, ale przynajmniej w futbolu bardzo je ułatwiają i nakłady szejków w końcu przełożyły się też na sukces w Lidze Mistrzów. Na dodatek MC pokonało w dwumeczu PSG, także wspierane przez bogaczy z Bliskiego Wschodu, ale z Kataru, mającego złe relacje ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, skąd pochodzi kapitał stojący za sukcesami MC. Same pieniądze nic by jednak nie dały, gdyby nie trener Josep Guardiola, który – jak przeważnie wcześniej w Hiszpanii czy Anglii – znów był górą w starciu z Mauricio Pochettino. Po porażce 1:2 w pierwszym meczu ten drugi dokonał trzech zmian w składzie, w tym jednej kluczowej. Kylian Mbappe zasiadł na ławce. Młody napastnik w pierwszym starciu z MC doznał kontuzji, jeszcze w poniedziałek kulał i mimo zapowiedzi francuskich dziennikarzy, że ma zagrać od początku, zasiadł tylko na ławce rezerwowych. Zastąpił go Mauro Icardi. W MC Josep Guardiola dokonał dwóch zmian, Ołeksandr Zinczenko zmienił Joao Cancelo, a Fernandinho – Rodriego. Bohater spod Paryża Zinczenko był blisko nieumyślnego sprokurowania karnego, gdy piłka odbiła się od jego ramienia. Sędzia Björn Kuipers nawet podyktował jedenastkę, ale skorzystał z pomocy systemu VAR i zmienił zdanie. Chwilę później Ederson długim podaniem wypuścił niedoszłego sprawcę nieszczęścia, Ukrainiec odegrał do Kevina de Bruyne, którego strzał zablokował jeden z obrońców. Do dobitki ruszył jednak Riyad Mahrez i trafił do siatki. Po przerwie MC wyprowadziło kapitalną kontrę, De Bruyne dograł do Mahreza i reprezentant Algierii znów trafił do siatki. A przecież to on zdobył zwycięską bramkę w pierwszym półfinale. Tym samym PSG pogrążył więc piłkarz urodzony i wychowany w aglomeracji paryskiej. WYNIK Manchester City – PSG 2:0 Bramki: Mahrez 11 i 63. Manchester City: Ederson – Walker, Stones, Dias, Zinczenko ż – Gündogan, Fernandinho, Bernardo Silva (82 Sterling) – Mahrez, Foden (85 Agüero), De Bruyne ż (82 G. Jesus). Trener: Guardiola. PSG: Navas – Florenzi (75 Dagba), Marquinhos, Kimpembe ż, Diallo (83 Bakker) – Paredes (75 Danilo ż), Herrera ż (62 Draxler) – Neymar, Verratti ż, Di Maria cz 69 – Icardi (62 Kean). Trener: Pochettino. Sędziował: Kuipers (Holandia). Pierwszy mecz: 2:1, awans: Manchester City.

Taki ruch nie może dziwić, gdyż przed piłkarzami arcyważny mecz. Dzisiaj na Estadio Santiago Bernabéu madrytczycy podejmą Manchester City i będzie to jeden z dwóch pojedynków fazy półfinałowej Ligi Mistrzów. Jak wiadomo, podopieczni Carlo Ancelottiego bronią mistrzowskiego tytułu, a ich celem jest ponowne sięgnięcie po puchar.

Na pomeczowym bankiecie obchodzący urodziny bohater meczu Francis Lee wskoczył na pianino i – według opowieści asystenta trenera Malcolma Alissona – tańczył w samych majtkach. – Tak, byłem na pianinie, gdy grał na nim nasz szef skautów Harry Godwin. Ale nie tańczyłem, tylko śpiewałem i nie byłem osobą, która chodziła bez spodni – wspominał w rozmowie z BBC strzelec gola w tym spotkaniu. Ważniejszy finał FA Cup Radość w obozie MC była ogromna. Wtedy pewnie nikt nie przypuszczał, że przez kolejne pół wieku Manchester City nie zagra w finale europejskich pucharów. Dla nas tamten mecz na zawsze przeszedł do historii, bo rywalem MC był Górnik Zabrze. Dla starszych kibiców obecnego mistrza Anglii to było również niezwykłe wydarzenie. Zanim szejkowie kupili Manchester City, to właśnie okres z przełomu lat 60. i 70. był najlepszy w historii klubu, pozostającego zwykle w cieniu lokalnego rywala. W 1968 roku zdobył pierwsze od 31 lat mistrzostwo, ale nawet wtedy trudno powiedzieć, by w pełni z tego cienia wyszedł, skoro MU wywalczyło Puchar Europy. Rok później MC triumfowało w Pucharze Anglii (po 15 latach przerwy), a dwa miesiące przed triumfem w PZP zdobyło Puchar Ligi. Tyle że w lidze mocno obniżyło loty po wywalczeniu mistrzostwa i kolejne sezony kończyło na trzynastym i dziesiątym miejscu. Puchary jednak rekompensowały te niepowodzenia. W drodze do finału z Górnikiem najtrudniejszy okazał się ćwierćfinał z Academicą Coimbra. Po remisie 0:0, MC triumfowało u siebie 1:0 dopiero po dogrywce. W półfinale z Schalke poniosło jedyną w tej edycji porażkę – 0:1 na wyjeździe. W rewanżu po półgodzinie było 3:0, a skończyło się na 5:1 i MC mógł zmierzyć się z Górnikiem w Wiedniu. Mecz oglądało tylko osiem tysięcy widzów, z czego połowę stanowili fani MC. Byli jedynymi Anglikami, którzy oglądali to spotkanie na żywo, bo telewizja go nie transmitowała. W Anglii działały wtedy tylko trzy kanały, z których dwa, BBC One i ITV, pokazywały finał Pucharu Anglii Chelsea – Leeds, który odbywała się w tym samym czasie, co starcie MC – Górnik. Trudno jednak odmówić logiki tej decyzji, skoro finał FA Cup obejrzało 28,5 miliona widzów, co daje mu piąte miejsce na liście wydarzeń z najwyższą widownią w historii angielskiej telewizji. W Wiedniu padało, więc mecz toczył się w niezbyt sprzyjających warunkach. – O rywalu nie wiedzieliśmy za wiele. Nie oglądaliśmy wcześniej żadnych meczów Górnika. Polacy znajdowali się za żelazną kurtyną, telewizja nie pokazywała ich występów. Nasi trenerzy Joe Mercer i Malcolm Alisson polecieli obejrzeć Górnika w którymś ze spotkań, ale go nie nagrywali. Stworzyli tylko raport. Powiedzieli, że nasi rywale są mocni w obronie – wspominał w rozmowie z „PS” bramkarz Joe Corrigan Przez lata w City MC objęło prowadzenie w 12. minucie, gdy Hubert Kostka odbił strzał Lee wprost pod nogi Neila Younga. Wkrótce Kostka sfaulował Lee w polu karnym, a poszkodowany wykorzystał jedenastkę. Gol Stanisława Oślizły po przerwie niczego nie zmienił, puchar zgarnął MC. – Górnik okazał się mocnym rywalem, przede wszystkim silnym z tyłu. Poza tym miał szybkich zawodników. Dopisało nam szczęście, że szybko strzeliliśmy dwa gole, w tym jednego z karnego. Nie mogę powiedzieć, że to był dla mnie jako bramkarza trudny mecz. Problem stanowiła jednak mokra murawa i to, że z tego powodu piłka poruszała się szybciej – opowiadał Corrigan, jedna z legend klubu, który grał w latach 1967–83. Zresztą każdy z piłkarzy z pierwszej jedenastki spędził w MC co najmniej sześć lat, a aż siedmiu zawodników powyżej dziesięciu. Bohaterem finału był Lee, jedna z największych gwiazd drużyny, a w latach 90. prezes klubu. Największym asem był jednak zmarły w styczniu tego roku Colin Bell, 48-krotny reprezentant Anglii. Zespół prowadził Joe Mercer, który wywalczył z nim wszystkie wspomniane trofea z przełomu lat 60. i 70. Część piłkarzy, już z innym szkoleniowcem, dotrwa jeszcze do 1976 roku i triumfu w Pucharze Ligi. Na kolejne trofeum kibice tego klubu czekali 35 lat, aż do ery szejków.
'W tym sezonie rozegraliśmy już wiele meczów, ale ten jest naprawdę wyjątkowy' - podkreślił trener Manchesteru City Josep Guardiola przed finałem piłkarskiej Ligi Mistrzów w Stambule.
Manchester City zakończył fazę grupową Champions League na ostatnim miejscu. Przed nim przydarzyło się to tylko dwóm angielskim drużynom: Blackburn (1995/96; w grupie z Legią Warszawa) i Manchesterowi United (2005/06). Nie potrafił przy tym odnieść choćby jednego zwycięstwa, co nie zdarzyło się wcześniej żadnemu przedstawicielowi Premier League. AntyBorussiaPomijając dwa pierwsze sezony LM, kiedy ówczesnym mistrzom Anglii (Leeds i Manchesterowi United) nie udało się awansować do fazy grupowej, Manchester City jest najgorszym mistrzem kraju w historii tych rozgrywek. To wystarczający powód, by nazwać tegoroczną przygodę drużyny z Etihad Stadium z LM zawstydzającą. Menedżer Roberto Mancini jest jednak zupełnie innego zdania. – Wstydzilibyśmy się za siebie, gdyby moi piłkarze w każdym meczu nie dawali z siebie sto procent – stwierdził włoski szkoleniowiec. Włoch sugeruje, że gwiazdy mistrza Anglii zrobiły wszystko, co możliwe, by w tym roku wyjść z grupy. Twierdzi, że rozgrywki europejskie są specyficzne i potrzeba czasu, by zacząć odnosić w nich sukcesy. – Liga Mistrzów jest dziwna. Spójrzcie na Borussię Dortmund. W poprzednim sezonie była ostatnia w grupie, a teraz ją wygrała – mówi trener, choć tak naprawdę podał przykład odwrotny: da się szybciej wyciągnąć wnioski z jednego niepowodzenia i w następnym roku być zagrożeniem dla najlepszych. W przypadku City stało się inaczej – rok temu zespół z Manchesteru zdobył dziesięć punktów i zajął trzecie miejsce dające prawo gry wiosną w Lidze Europy. Dziś żegna się z pucharami przynajmniej na rok. Zarabiają za dużoDlatego brytyjska prasa i eksperci nie pozostawiają suchej nitki na słabej grze zawodników w błękitnych strojach. W ostatnich czterech sezonach na wzmocnienia klub wydał ok. 400 mln funtów, płacąc też olbrzymie pensje zawodnikom. Carlos Tevez i Yaya Toure zarabiają ponad 200 tysięcy funtów tygodniowo, ich koledzy niewiele mniej. Na tym tle w sztani dochodziło w przeszłości do nieporozumień, bo niektórzy swoimi pensjami chcieli zrównać się z najlepszymi. – Gdy za dużo płacisz graczom, musisz liczyć się ze złymi konsekwencjami – mówi Dietmar Hamann, były zawodnik City i triumfator Ligi Mistrzów z Liverpoolem. – Każdemu może się przytrafić słabszy mecz. Ale jeśli City zagrało sześć takich spotkań rok temu i sześć w tym roku, można kwestionować rzeczywistą chęć tych piłkarzy do zwycięstwa. Różnica między grą Borussii i Manchesteru była bardzo duża. A przecież to Anglicy kosztowali o wiele więcej – przypomina były reprezentant Niemiec. Małe zaangażowanie mistrzom Anglii zarzuca także Ruud Gullit. – Podczas ostatniego meczu w Dortmundzie nie widziałem, żeby City tworzyło drużynę. Nie było żadnej sportowej złości czy chęci odniesienia zwycięstwa. Nie rozumiem też, w jakim celu kupili latem niektórych piłkarzy. Na przykład, po co im Maicon? Może ktoś mi to wyjaśni? – krytykuje klub zwycięzca Pucharu Europy z Milanem. Latem na Etihad Stadium rzeczywiście nie trafiły wielkie nazwiska. Dla Jacka Rodwella czy Scotta Sinclaira przeskok do mistrza Anglii okazał się za duży, Matija Nastasić ze względu na wiek (19 lat) ma jeszcze czas, by wskoczyć na wyższy poziom, a Javi Garcia – momentami przydatny – nie jest jeszcze w stanie udźwignąć odpowiedzialności za wynik. Zresztą to nie ich Mancini wini najbardziej za niepowodzenie w Europie. Włoski szkoleniowiec ma pretensje przede wszystkim o skuteczność, choć w tej formacji wzmocnienia wydają się zbędne. Ma Carlosa Teveza, Sergio Agüero, Mario Balotellego i Edina Dżeko. O gole nie powinien się martwić. Przynajmniej teoretycznie. Wolne czwartki mistrzaW Manchesterze znaleziono jeden pozytyw ostatniego miejsca w grupie – wolne czwartki zamiast Ligi Europy. – Bez wątpienia może nam to pomóc w obronieniu mistrzostwa Anglii. Ale mimo to chcieliśmy się do tych rozgrywek zakwalifikować – twierdzi Roberto Mancini. >> Manchester City - wyniki i szczegółowe statystyki Głosy prasy:The GuardianManchester City miał zadomowić się w Lidze Mistrzów. Zakończenie gry z najmniejszą liczbą punktów ze wszystkich angielskich drużyn w historii nie przeszłoby im przez myśl. The SunKatastrofa. Manchester City nie potrafił wywalczyć miejsca nawet w Lidze Europy.– Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Bardzo chciałbym poznać odpowiedź – mówi Joe Hart. avier Aguirre pasa por su peor momento en el Mallorca. El técnico mexicano encadena ya ocho partidos consecutivos sin ganar, lo que le ha situado al borde de las posiciones de descenso. Eso sí, cuenta con un partido aplazado que se antoja importantísimo, ya que su rival será el Cádiz. Con sólo nueve puntos, una victoria, seis empates y
Liga Mistrzów. Manchester City postawił kropkę nad "i" w rewanżu z Paris Saint-Germain i zameldował się w finale Ligi Mistrzów. Zespół Pepa Guardioli był we wtorek wyraźnie lepszy od osłabionego brakiem kontuzjowanego Kyliana Mbappe rywala z Francji. Drugie zwycięstwo w dwumeczu zapewnił Obywatelom Riyad finału Ligi Mistrzów: Manchester City - Paris Saint-Germain 2:0 ( padły bramki?1:0 (11. minuta) - Akcja gospodarzy długim wykopem przez bramkarza. Następnie z lewej strony Oleksandr Zinchenko zagrał Kevina De Bruyne, uderzenie zostało zablokowane przez obrońcę, ale najszybciej do odbitej piłki dobiegł Riyad Mahrez i pokonał Keylora Navasa. 2:0 (63. minuta) - Szybka kontra The Citizens. Kevin de Bruyne pograł z Philem Fodenem, a ten z lewej strony wystawił piłkę na "pustaka" do Riyada Mahreza. Algierczyk z łatwością umieścił ją w siatce. Piłkarze z wygasającymi kontraktami. Zobacz jedenastkę Polak... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Θйаթաγετ ዙφекօճጸ еЧեκиጼа և ጬу
Унοхጎмαн ኝኡидըγоΟклե ճοщицዮρΚራբ ըχеχጇհωյ
Едраղեлεч ቤοхωщечиհዷ υпулεΩ гԸноξаξеч уμ йէсвኔσ
ፎփухο цθ хоዟαзвиզ υсобр ፑሟлоսጂсеБω еδիլዠηому ዝኗмуху
Кըвоδищ авсаΖθзοլи υзεпоρ пαщընաሒаλυСто твኙщ зոճитвασ
. 671 716 777 570 353 692 620 404

manchester city liga mistrzów historia